wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział 3 - "Początek"

Gdy Zero i Ichiru dotarli do Akademii, wstawał świt. Pierwsze promienie słońca raziły w oczy. Bracia Kiryuu skierowali do gabinetu Dyrektora, przekonani, że ten na nich czeka. Zastanawiali się jak mu opowiedzieć co się stało w nocy. Zapukali cicho do dzwi.
 - Proszę! - powiedział głos zza drzwi.
Gdy weszli, zobaczyli, że nie tylko Kaien na nich czeka. Ze zdziwieniem zauważli Togę Yagari.
 - Widzę, że czeka na nas większy komitet powitalny... To nawet lepiej.
 - Tak... Było mi po drodze, więc wpadłem. - powiedział arogancko Toga.
 - Więc będziesz miał szansę posłuchać ciekawej historii...
 - Jakiej historii? - wtrącił się dyrektor.
 - Od czego by tu zacząć...? To nie były poziomy E... - zaczęli.
 - A co niby? - przerwał im Dyrektor.
 - Możesz nie przerywać? Więc to w ogóle nie były wampiry... Długo przeczesywaliśmy las, w końcu znalezliścy trop... To COŚ było w pobliżu i obserwowało nas... To była bestia. Nie przypominała rzadnego wampira, ani człowieka... Była bardzo szybka - gdy doszło do pościgu nie mogliśmy jej dogonić...
 - Zero, Ichiru... - zaczął Toga, kręcąc głową. - To naprawdę ciekawa historia... wyssana z palca. Przyznajcie się szczerze, że poprostu nie mogliście upolować tych poziomów E! Zawsze możemy dać wam urlop...
 - To jest prawda! - zaczęli wściekle.
 - Te poziomy E.... Daliście im zabić paru nie winnych ludzi tej nocy! - powiedział wściekle Kaien, patrząc w ekran telewizora w którym leciały poranne wiadomości.
 - Och cudownie! - wściekł się Toga.
 - Wypadek przy pracy...! - zaczęli.
 - Nie chce nam się was więcej słuchać... Idźcie sobie, zawieszam was... Przemyślcie to sobie!
Zdenerwowani wyszli z gabinetu i poszli do pokoju Zera.
 - Świetnie! Obawiałem się, że tak będzie! - powiedział telepatycznie Ichiru.
 - Ja też, ale co teraz? - odpowiedział Zero. - Nie wiemy nic o tym potworze... Nawet nie wiemy czym właściwie jest! Jak mamy go zabić?! Ale z drugiej strony nie możemy też mu pozwolić zabijać!
 - Owszem. Nie mam żadnych pomysłów... Przydałby nam się ktoś, kto wie czym ten stwór jest... Znasz kogoś takiego?
Przez parę chwili Zero intensywnie myślał. Po chwili powiedział:
 - Wiesz co Ichiru? Nie myślałem, że kiedyś to powiem: "Szkoda, że nie ma tu Kurana".
 - Przydałby się... Jest czystokrwistym, który całkiems sporo przeżył...
 - Taaa, ale wiesz co? Może jest też ktoś inny kto może wiedzieć.
 - Kto?
 - Takuma Ichijo...
 - Takuma?! Czemu niby on?
 - Bo to najlepszy przyjaciel Kurana... Mógł mu coś powiedzić, idioto!
 - I co chcesz z nim porozmawiać?
 - A masz inny pomysł?! Bo jak tak to mnie oświeć... Jestem bardzo ciekaw! - zakończył wściekle Zero.
 - Dobra poddaje się! Chodźmy. - zakończył grymaśnie.
Wyszli z dziennego dorminatorium, szczerze ciesząc się z pozycji prefekta - gdyby nie to w życiu nie weszliby do księżycowego dorminatorium... Zaczęli zastanawiać się czy zapukać, czy poprostu wejść. Po chwili po weszli. Był środek dnia, więc wszyscy z nocnego dorminatorium powinni spać, jednak dwie twarze zwróciły się do nich.
 - Co wy tu robiecie, po co przyszliście? - powiedziała Rima.
 - A "Dzień Dobry!" to już nie łaska? - zaczęli złośliwie.
 - Bardzo śmieszne... Po co przyszliście? - powiedzieł zirytowany Shiki.
 - Chcieliśmy porozmawiać z Takumą Ichijo...
 - Po co!? - spytała Rima.
 - Nie wasza sprawa...
 - Co się dzieje? - zapytał Takuma, stojąc u szczytu schodów w piżamie.
 - Zero i Ichiru chcieli z tobą pogadać.... - zaczął Shiki.
 - Na osobności? - spytał Takuma.
 - Tak.
 - Więc chodźcie. Nie irytuj się Shiki. - dodał, gdy zobaczył, że ten już odwiera usta.
Gdy doszli do pokoju Takuma, ten usiadł i spojrzał na nich wyczekująco.
 - Więc co było tak ważne, że postanowiliście ze mną porozmawiać?
 - No cóż dostaliśmy powiadomienie o atakach poziomów E... ale to nie były one... Wiesz może o istnieniu innych potworów, oprócz wampirów?
Przez microsekundy zielone oczy Takumy zrobiły się ogromne, po chwili jednak nabrały złośliwego wyrazu.
 - Żartujecie? Uderzyliście się w głowę?
 - Nie... pytamy się czy nic na pewno ci o tym nie wiadomo?? - Zero i Ichiru ponowili pytanie.
 - Nie, nic o tym nie słyszałem... To wszystko? Jeśli tak to możecie już sobie iść. - spojrzenie Takumy było twarde - wiedzieli, że nic nie wskurają.
Gdy schodzili ze schodów zignorowali spojrzenia Rimy i Shikiego. Wrócili do dziennego dorminatorium - chcieli się zdżemnąć. Obudzili się w południe - prostu na popołudniowe wiadomości. Kolejne morderstwa. Zero i Ichiru zrozumieli to, że nie jest dobrze.


Takuma położył się do łóżka, ale nie był już senny. Rozmowa z Zero i Ichiru otrzeźwiła go jak kubek mocnej kawy. Skąd oni wiedzieli? Domyślili się?! Nie... nie mogę im powiedzieć prawdy... Kaname mówił wyraźnie, żeby nikomu nie przekazywać informacji... W końcu zawarł układ - nikt ma nie wiedzieć... Nie mogę więc im wszystko wypaplać. Zresztą po co im te informacje? Spojrzał na zegar - stracił poczucie czasu. Było popołudnie. Wciaż nie chciało mu się spać. Poszedł do głónego salonu i włączył telewizor na pierwszym z brzegu kanale i wlepił w niego wzrok. Dowiedział z niego o fali morderstw wyglądających na atak zwierzęcia - rozerwane ciała. Wszyscy ludzie byli turystami biwakującymi w lesie. Morderstw dokonano dziś w nocy i nad ranem. Momencik... Czy to przypadkiem nie ma coś wspólnego z przesłuchaniem jakie Zero i Ichiru chcieli mi zrobić dziś rano? - to była pierwsza myśl Takumy po usłyszeniu wiadomości. Ale czy to możliwe, żeby to były ataki... Nie na pewno nie... A może jednak?! Jeśli przez moje kłamstwa mają ginąć ludzie to może lepiej powiedzieć?
Takuma poczekał jeszcze dwie godziny - na koniec lekcji dziennej klasy. Teraz to on chciał porozmawiać. Jakoś udało mu się złapać Zero i Ichiru niezauważony. Ci popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Jednak Takuma nie zważając na ich spojrzenie i upór zaprowadził, czy raczej zaciągnął ich na jakąś polanę w parku.
 - Hej, o co ci teraz chodzi? - zapytali Zero i Ichiru)
 - Chciałbym wiedzieć po co zadawaliście mi te pytania rano...? - zapytał Ichijo, wbijając w nich przenikliwy wzrok.
 - Ponieważ wczoraj poszliśmy na polowanie na poziomy E, jednak to wcale nie były one tylko jakaś bestia. Coś czego nigdy nie widzieliśmy. I to zabija ludzi. - po to! - powiedzieli zaciekle.
 - I chcecie te informacje, bo chce powstrzymać falę morderstw...? - zapytał.
 - Tak! Hej, to ty jednak co wiesz?! - zdziwili się.
Takuma rozejrzał się dokładnie, sprawdzając czy nikt ich nie podsłuchuje.
 - No cóż, rano nie byłem z wami do końca szczery... Świat wygląda trochę inaczej.

poniedziałek, 20 lutego 2012

Rozdział 2 - ''Polowanie"

Był już dzień po odejeściu Yuuki, Kaname, Hanabusy i Ruki. Zero leżał na łóżku. Nie spał całą noc. W jego głowie panował prawdziwy chaos. Myślał mniej więcej o tym samym co Takuma poprzedniego dnia. Zastanawiał się jak to się stało,nie mogły dojść do jego głowy wydarzenia ostatnich dni. No i to co zrobił Ichiru... W to też nie mógł uwierzyć. Ale jedna rzecz mu o tym przypominała - to, że słyszał głos Ichiru w głowie. Jednakże Zero był w takiej melancholii, że Ichiru nie był w stanie nawet w 1% panować nad ich wspólnym ciałem.
 - Czy możesz się wreszcie uspokoić?! - taki szept brata usłyszał w głowie Zero.
 - Próbuję. - odpowiedział tym samym sposobem telepatii Zero. - To nie takie proste.
 - Oj, tak. Bo użalanie się nad sobą jest twoim jedynym zajęciem. - powiedział złośliwie Ichiru.
 - Ichiru... - zaczął wściekły Zero, ale... nie mógł nawet mu grozić, ponieważ to co zrobiłby Ichiru, zrobiłby i sobie.
Wtedy usłyszeli kroki, szelesty. Ktoś szedł. Po chwili rozległo się pukanie.
 - Proszę. - powiedzieli na głos.
 - To ja, Zero. - powiedział dyrektor Cross. - Mam wiadomość od Togi Yagari.
 - Nie tylko "Zero". - przypomniał rozłoszczony Ichiru.
Dyrektor zaczerwienił się i zaczął jąkać jakieś przeprosiny.
 - Wystarczy. - powiedzieli zgodnie Zero i Ichiru. - Co to za wiadomość?
 - Wiadomość, wiadomość.... już, już. - powiedział dyrektor. - W lasach nieopodal Akademii pałętają się jakieś poziomy E. Paru pechowych turystów, akurat biwakowało nieopodal. Znaleziono ich martwych, z rozerwanymi szyjami. Na pozór wyglądało to na atak jakiegoś zwierzęcia, ale wydaje nam się, że to robótka poziomó E. Wasze zadanie to je znaleźć i zabić, rzecz jasna.
 - Dobrze, już. Przynajmniej się Zero czymś zajmie, bo jeszcze trochę i się rozbeczy... - zaczął złośliwie Ichiru.
 - Och zamknij się Ichiru. - odpowiedział Zero, co dla przeciętnego, niewtajemniczonego podglądacza wyglądałoby jakby gadał do siebie.
 - Dobrze, zostawiam to wam i życzę powodzenia. - pożegnał ich Cross.
Zero i Ichiru długo przeczukiwali las. To był pierwszy raz kiedy znalezienie poziomów E sprawiło mu trudność. Ichiru też się to za bardzo nie podobało, przebywał długo z wampirami, więc wiedział, że poziomy E myślą tylko o krwi, a nie o tuszowaniu śladów, czy ostrożności... A po tych nie było śladów. Wtedy przeszdł ich pierwszy dreszcz niepokoju. Usłyszeli czyjeś kroki, raczej szelesty. Jakiś zapach z siłą wbił im się w nozdrza, bardzo charakterystyczny, korzenny zapach. Poczuli, że są przez coś obserwowani. Ale ten zapach... W życiu go nie czuli, z niczym im się nie kojarzył, a na pewno nie z poziomami E... Wtedy przeszedł ich drugi deszcz niepokoju.Potem znowu usłyszeli szlesty, ale z każdą chwilą bardziej cichnące... Potem przestali czuć dziwny zapach.
 - Zero? Czułeś ten zapach? Słyszaleś te szelesty? - spytał telepatycznie Ichiru.
 - Jasne, że czułem idioto! Przecież jesteśmy w tym samym ciele, więc jak ty czujesz, to ja też. Czy to nie logiczne?! - odpowiedział, rozłoszczony Zero. - Czy to ci się z czymś kojarzy?
 - Nie. W życiu nie czułęm tego zapachu... To nas obserwowało... - mówił Ichiru.
Ich rozważania przerwał jakiś krzyk. Ludzki krzyk, wołający na pomoc. I odgłos rozrywanych ciał. Zero i Ichiru zaczęli biec ile sił w nogach. Jednakże coś co zaatakowało ludzi usłyszało ich. Było inteligentne - wiedziało, że bracia Kiryuu na niego polują i zaczęło uciekać. Gdy dobiegli do polany, Zero zdążył kątem oka zobaczyć sylwetkę łowcy. I to nie była ludzka sylwetka. Gdy po microsekundzie zniknęła spojrzał na polanę. Było tam mnóstwo krwi i ciał. Nikogo żywego. Czuli zapach świeżych śladów, korzenny zapach. Cicho, niemalże bezgłośnie ruszyli ich tropem, gdyż Zero był przekonany, że to coś będzie ich obserwować. Nie pomylił się. Przeszli niewielki kawałek drogi, i dostrzegli TO. Niestety w tym TO dostrzegło ich i zaczęło uciekać. Już nie bezszelestnie, lecz bardzo głośno bięgnąc jak strzała starali się odgonić bestię. Po krótkiej chwili jednak bestia ich zgubiła, gdyż była znacznie szybsza. Po chwili więc znów bezszelestni ruszyli tropem. Przeszli parę kilometrów i doszli do miejsca, gdzie nagle ślad się kończył. Było tam małe wgłębienie w ziemi, nic więcej. Potwór jakby się pod nią zapadł. Chociaż wiedzieli, że to głupie obmacali dokłądnie ziemię, ale nic tam nie znalezli. Zero przeszedł dreszcz niepokoju... nie to nie był już niepokój tylko strach. Obaj zdali sobie sprawy, że nie mają pojęcia z czym mają do czynienia. Wiedzieli, że muszą to wszystko powiedzieć, na przykład Kaienowi Crossowi, ale... czy on i inni im uwierzą?

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 1 - "Żegnaj Akademio Cross''

Yuuki obejrzała się za siebie. Wiedziała, że najprawdopodbniej po raz ostatni widzi Akademię. Mimo, że spełniły się jej najskrytsze marzenia - była ukochaną Kaname, czuła, że teraz wszystko jest inaczej. Po pierwsze nie była już człowiekiem, tylko czystokrwistą wampirzycą. Po drugie Zero ją nienawidził. Po trzecie szansa że jeszcze raz zobaczy swoich przyjaciół i nocną klasę. No może z małą poprawką obejmującą Hanabusę Aidou i Rukę Soeun. Tych dwoje postanowiło się zabrać razem z Kaname i Yuuki, a teraz zażarcie się kłócili co niesamowicie Yuuki irytowało.  - Zamknijcie się wreszcie! - wrzasnęła Yuuki nie mogąc się pochamować.
Hanabusa i Ruka popatrzyli na nią ogromnymi oczami w których malował się strach, który zupełnie zbił z tropu Yuuki.
 - O...oo...oczywiście Yuuki-senpai. - zająkał się Hanabusa.
Ach, no tak, pomyślała Yuuki. Przecież jestem czystokrwistą, muszą mnie słuchać, a to brzmiało jak rozkaz. Zaczęła się zastanawiać nad tym, czy by ich nie przeprosić za napad wsciekłości, ale po chwili uznała, że to byłby błąd, a tak przynajmniej się uciszyli.
 - Czy coś się stało Yuuki? - spytał zatroskany Kaname.
 - Nie nic. Poprostu tak wiele się ostatnio zmieniło. Staram się to jakoś poukładać. - odparła.
 - Masz rację Yuuki - wiele się zmieniło. Już nic nie będzie takie same jak kiedyś.
Wtedy usłyszeli jakieś odgłosy i po chwili wyłonił się powóz.
 - Nasz powóz, Yuuki.
 - Hej, a co z nami?! - wrzasnął Hanabusa, mając na myśli siebie i Rukę.
 - A wy będziecie biec za powozem. - powiedział Kaname z nutką sarkazmu.
Hanabusa i Ruka wytrzeszczyli oczy i popatrzyli po sobie.
 - Ale jak to...? - zaczęła Ruka.
Wtedy Yuuki nie wytrzymała i roześmiała się, tłumacząc, że to żart, na co Ruka odpowiedziała chłodnym spojrzeniem. Wciąż nie dażyła Yuuki sympatią, zazdroszcząc jej Kaname. Podczas tej wymiany zdań powóz dojechał do celu zatrzymując się przed Kaname.
 - Dzień dobry, Kaname-senpai. Powóz gotowy do drogi. - powiedział człowiek wysiadający z powozu.
 - Dobrze. Przygotował pan drugi? - zapytał Kaname.
 - Tak, oczywiście. Za chwilę dojedzie.
Kaname już odwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwała mu Ruka.
 - Kaname-sama, spowiedziałeś się tego, że będziemy chcieli pojechać z wami?
 - Tak. - westchnął, rozbawiony. - Jesteście bardzo przewidywalni.
Nikt tego w żaden sposób nie skomentował.
 - A gdzie jedziemy? - przerwała ciszę Yuuki.
 - Niespodzianka. - powiedział Kaname z tajemniczym uśmiechem.

Takuma siedział na dachu akademii i rozmyślał przyglądając się z góry odjeżdżającym. Rozmyślał nad tym wszystkim co się działo w ostatnich dniach. Nad klęską Rido Kurana, nad Kaname i Yuuki, czy raczej o ich pokrewieństwie, o klątwie wiszącej nad braćmi Kiryuu. Zastanawiał się nad tym czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy swojego przyjaciela i innych. Pożegnał się z Kaname, tylko czy na zawsze? Czy teraz już wszystko będzie... normalne? Jeśli cokolwiek w życiu wampira może być normalne. Czy to koneic opętań, koniec przymusów i cudów? Takie i podobne myśli wbijały się w głowę Takumy, jak rój pszczół. To nie pszczoły, pomyślał, pszczoły nie są takie kąśliwe i takie namolne - to rój szerszeni.
W takim stanie zastał go Shiki, który już od dobrych półgodziny go szukał.
 - Takuma... - zaczął. - Co tu robisz? Wołałem cię, nie słyszałeś?
 - Shiki... zamyśliłem się. - powiedział zawstydzony Takuma.
 - I przy okazji poobserwowałeś odjazd Kaname, Yuuki, Hanabusy i Ruki z Akademii? - podpowiedział Shiki, wbijając przenikliwy wzrok w Takumę.
 - To też... - powiedział coraz bardziej zmieszany Takuma.
 - No tak Kaname był twoim przyjacielem... Może chcesz się wypłakać? - powiedział Shiki, a ostatnie zdanie podkreślił złośliwą nutą.
 - Nie trzeba. - stwierdził Takuma z krzywym uśmieszkiem. - Wracajmy do środka.
Takuma miał szczerą nadzieję, że jak się uspokoi, zaparzy swoją ulubioną różaną herbatkę i poczyta trochę mang, natrętne myśli dadzą mu wreszcie spokój.

O blogu

Witajcie na moim blogu. Jestem Wiktoria - wielka fanka anime "Vampire Knight". Postanowiłam, że założę ten blog, i że to będzie blog z moim pomysłem na ciąg dalszy - Vampire Knight Guilty, czyli 2 sezon skończył się w dość niejasny sposób, a chociaż manga ciągnie się znacznie dalej nic nie zapowiada 3 sezonu... więc postanowiłam wymyślić własne zakończenie, w którym rzecz jasna jak w wielu tego typu opowiadaniach autorka "wpycha" swoją postać do opowiadania.... ja chyba też tak zrobię, ale jeszcze się zobaczy... Pozdrawiam wszytskich fanów tego anime i życze miłej lektury mojego bloga.