Yuuki obejrzała się za siebie. Wiedziała, że najprawdopodbniej po raz ostatni widzi Akademię. Mimo, że spełniły się jej najskrytsze marzenia - była ukochaną Kaname, czuła, że teraz wszystko jest inaczej. Po pierwsze nie była już człowiekiem, tylko czystokrwistą wampirzycą. Po drugie Zero ją nienawidził. Po trzecie szansa że jeszcze raz zobaczy swoich przyjaciół i nocną klasę. No może z małą poprawką obejmującą Hanabusę Aidou i Rukę Soeun. Tych dwoje postanowiło się zabrać razem z Kaname i Yuuki, a teraz zażarcie się kłócili co niesamowicie Yuuki irytowało. - Zamknijcie się wreszcie! - wrzasnęła Yuuki nie mogąc się pochamować.
Hanabusa i Ruka popatrzyli na nią ogromnymi oczami w których malował się strach, który zupełnie zbił z tropu Yuuki.
- O...oo...oczywiście Yuuki-senpai. - zająkał się Hanabusa.
Ach, no tak, pomyślała Yuuki. Przecież jestem czystokrwistą, muszą mnie słuchać, a to brzmiało jak rozkaz. Zaczęła się zastanawiać nad tym, czy by ich nie przeprosić za napad wsciekłości, ale po chwili uznała, że to byłby błąd, a tak przynajmniej się uciszyli.
- Czy coś się stało Yuuki? - spytał zatroskany Kaname.
- Nie nic. Poprostu tak wiele się ostatnio zmieniło. Staram się to jakoś poukładać. - odparła.
- Masz rację Yuuki - wiele się zmieniło. Już nic nie będzie takie same jak kiedyś.
Wtedy usłyszeli jakieś odgłosy i po chwili wyłonił się powóz.
- Nasz powóz, Yuuki.
- Hej, a co z nami?! - wrzasnął Hanabusa, mając na myśli siebie i Rukę.
- A wy będziecie biec za powozem. - powiedział Kaname z nutką sarkazmu.
Hanabusa i Ruka wytrzeszczyli oczy i popatrzyli po sobie.
- Ale jak to...? - zaczęła Ruka.
Wtedy Yuuki nie wytrzymała i roześmiała się, tłumacząc, że to żart, na co Ruka odpowiedziała chłodnym spojrzeniem. Wciąż nie dażyła Yuuki sympatią, zazdroszcząc jej Kaname. Podczas tej wymiany zdań powóz dojechał do celu zatrzymując się przed Kaname.
- Dzień dobry, Kaname-senpai. Powóz gotowy do drogi. - powiedział człowiek wysiadający z powozu.
- Dobrze. Przygotował pan drugi? - zapytał Kaname.
- Tak, oczywiście. Za chwilę dojedzie.
Kaname już odwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwała mu Ruka.
- Kaname-sama, spowiedziałeś się tego, że będziemy chcieli pojechać z wami?
- Tak. - westchnął, rozbawiony. - Jesteście bardzo przewidywalni.
Nikt tego w żaden sposób nie skomentował.
- A gdzie jedziemy? - przerwała ciszę Yuuki.
- Niespodzianka. - powiedział Kaname z tajemniczym uśmiechem.
Takuma siedział na dachu akademii i rozmyślał przyglądając się z góry odjeżdżającym. Rozmyślał nad tym wszystkim co się działo w ostatnich dniach. Nad klęską Rido Kurana, nad Kaname i Yuuki, czy raczej o ich pokrewieństwie, o klątwie wiszącej nad braćmi Kiryuu. Zastanawiał się nad tym czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy swojego przyjaciela i innych. Pożegnał się z Kaname, tylko czy na zawsze? Czy teraz już wszystko będzie... normalne? Jeśli cokolwiek w życiu wampira może być normalne. Czy to koneic opętań, koniec przymusów i cudów? Takie i podobne myśli wbijały się w głowę Takumy, jak rój pszczół. To nie pszczoły, pomyślał, pszczoły nie są takie kąśliwe i takie namolne - to rój szerszeni.
W takim stanie zastał go Shiki, który już od dobrych półgodziny go szukał.
- Takuma... - zaczął. - Co tu robisz? Wołałem cię, nie słyszałeś?
- Shiki... zamyśliłem się. - powiedział zawstydzony Takuma.
- I przy okazji poobserwowałeś odjazd Kaname, Yuuki, Hanabusy i Ruki z Akademii? - podpowiedział Shiki, wbijając przenikliwy wzrok w Takumę.
- To też... - powiedział coraz bardziej zmieszany Takuma.
- No tak Kaname był twoim przyjacielem... Może chcesz się wypłakać? - powiedział Shiki, a ostatnie zdanie podkreślił złośliwą nutą.
- Nie trzeba. - stwierdził Takuma z krzywym uśmieszkiem. - Wracajmy do środka.
Takuma miał szczerą nadzieję, że jak się uspokoi, zaparzy swoją ulubioną różaną herbatkę i poczyta trochę mang, natrętne myśli dadzą mu wreszcie spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz